sobota, 28 grudnia 2013

Izmir - Agora



 Agora to centrum życia towarzyskiego, artystycznego, politycznego no i oczywiście handlowego, taka starożytna warszawska Arkadia....

wtorek, 10 grudnia 2013

Papryka


Tą paprykę robi się naprawdę bardzo szybko.

Dolma



Dolma - tak nazywają sie różne warzywa nadziewane. Co prawda o liściach winogron mówi się sarma... Ale nadzienie jest to samo - z ryżu. Niekiedy tylko dodawane jest mięso mielone. Ale ja jeszcze nie próbowałam.

piątek, 22 listopada 2013

wtorek, 29 października 2013

Stambuł - Anadolu Hisar



Akurat tak się złożyło, że zdjęcia Anadolu Hisar z drugiej strony Bosforu nie mam. Szczerze mówiąc nawet nie wiem jak można go zrobić. Bo Anadolu Hisar bardziej wtopiona jest w otoczenie i znacznie mniejsza. Tak więc na zdjęciu powyżej mamy Rumeli Hisar.

czwartek, 17 października 2013

Stambuł - Rumeli Hisar


Na tym zdjęciu nie widać Rumeli Hisar, ale za to widać nowoczesny most nad Bosforem zbudowany w jej sąsiedztwie i cześć azjatycką, na której jest Anadolu Hisar.

niedziela, 13 października 2013

Migdał


Zawsze wydawało mi się, że wiem jak migdał powinien wyglądać, że chyba ma skorupkę i że rośnie na drzewie. Otóż ignorancja ludzka nie zna granic! Nie powiem, że myliłam się we wszystkim, bo byłoby to nie prawdą. Ale żeby natura stworzyła dla migdała DWIE skorupki - o tym nie wiedziałam.

wtorek, 8 października 2013

Kudret nari



Pisałam już o tej roślinie. Wszystko miałam tylko nie miałam zdjęć nasion - krwisto czerwonych i ciągle jakby wilgotnych i przylepiających się do wszystkiego. Udało mi się zrobić zdjęcie "otwartego" kudret nari. 

Igde


Igde czyt. iide /przedłużone "i"/.Na górze mamy owoc tego drzewa. Jeden do połowy jest zjedzony w celu pokazania pestki. A cała pestka wygląda tak jak poniżej.

niedziela, 6 października 2013

Dynia na słodko



                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                 Nikt mi nie mógł powiedzieć ile dokładnie cukru do tego wrzuca, bo każdy powoływał się na smak. Ma smakować i już....Powiedzmy, że na tą porcję, która leży na talerzu zużyto -

wtorek, 1 października 2013

Papryka


Jak widać jest to zielona papryka. Jest cieniutka i ostrzutka. Używana jest do wszystkiego /z rzeczy pikantnych oczywiście/.

sobota, 28 września 2013

Oliwki - przygotowanie zielonych i niedojrzałych oliwek

                                                                                                                                                                  Byłam świadkiem przygotowywania zielonych i niedojrzałych oliwek. Należy pamiętać, że jedynie oliwki czarne są oliwkami dojrzałymi.

poniedziałek, 23 września 2013

niedziela, 15 września 2013

Rogi kozy


czyli keci boynuzu /kedżi bojnuzu/, rosną na drzewie o nazwie szarańczyn strąkowy. Te słodkie strąki to tzw. chleb świętojański. Chleb świętojański od Jana Chrzciciela, który go jadł.

piątek, 13 września 2013

Barbunya

 
Jest to fasola, ale w kolorze.... Na prawdę ja takiej nie widziałam. Prosiłabym o jakiekolwiek informacje. Zjada się ją po obraniu. Fasolki są jasnozielone. Akurat teraz jest na nie sezon.

melamen - czyli jajka + warzywa


Jest to danie, które się tutaj przygotowuje albo na śniadanie, albo na szybko upichcony obiad /uwaga - godzina 19:00 - 20:00/....

piątek, 30 sierpnia 2013

Kudret nari

 
Czyli przepękla ogórkowata /!!!!!!!!!!!!!!/. Co za nazwa!! To pnącze, które tu rośnie w niektórych ogródkach. Jego długość dochodzi do 5 metrów. Ma żółte małe kwiatuszki. Są męskie i żeńskie, ale nie podejmuje się ich odróżnić.

sobota, 24 sierpnia 2013

Borulce



czyli "byruldże", czyli wigna chińska, czyli fasolka z czarną kropką. Tutaj akurat kropki nie ma, bo jest na poszczególnych fasolkach.

środa, 14 sierpnia 2013

Rogi kozy.....


Czyli "keci boynuzu" /czyt. kedżi bojnuzu/ to coś długości 10 - 15 centymetrów, w kształcie naszego strąka fasoli. Usycha na drzewach i takie wyschnięte się zjada. Jak smakuje? Słodko. A ponieważ na początku jest twarde i dopiero w wyniku gryzienia mięknie można to potraktować jako naturalny cukierek.

Kaynarpinar


Jest to niewielka miejscowość rybacko-wypoczynkowa. Daleko jej jest do Bodrum czy Alanyi. Właśnie dlatego postanowiłam ją pokazać.

niedziela, 11 sierpnia 2013

Kosedere i festiwal winogron



Tak wygląda urząd gminny we wiosce Kosedere. Jak widać nie jest duży, ale po co ma być? Wioska jest w górach. Ponieważ dla mnie każde porównanie z górami jest porównaniem z Tatrami to w tym przypadku stwierdzam definitywnie, że Kosedere nie jest w Tatrach, tylko w czymś niższym. Nie mniej jednak dojazd do niej samochodem był trudny ze względu na to, że było wąsko, z zakrętami i stromo.

piątek, 9 sierpnia 2013

Bursa


Ponieważ do Bursy pojechałam przez Władysława Warneńczyka często myślałam czy to właśnie tutaj obnoszono jego głowę po powrocie z wyprawy. Są to mury miasta zbudowane jeszcze przed czasem Turków seldżuckich. Potem miasto rozrosło się, a mury zostały.

niedziela, 4 sierpnia 2013

Acur



Acur /czyt. adżur/ jeszcze nazywany bywa ormiańskim ogórkiem, wężowym melonem, wężowym ogórkiem. Właściwie ta druga nazwa jest prawidłowa jako, że jest to gatunek melona.

Foca


Foca /czyt. Focza/ to miasteczko mające około 30 000 mieszkańców. Piszę 'około' z obawy przed kimś kto znajdzie inne dane. Jak wiadomo liczba mieszkańców zawsze zmienną jest....
Może na początek rzut oka na historię - bo to ciekawe.

poniedziałek, 8 lipca 2013

Bursa


Oczywiście jak zwykle kiedy chce napisać coś pokrótce o historii Turcji okazuje się, że najlepiej zacząć około 4000 lat przed nasza era, kiedy to Hetyci......

niedziela, 9 czerwca 2013

Bibka powystawowa


Impreza jak widać zaczęła się spokojnie. Była czymś w rodzaju zakończenia roku pracy we wszystkich grupach zainteresowań. Oczywiście był obiad składający się z ryby lub kurczaka i sałatek, wina, piwa, wody mineralnej, itp. Po czym część osób zaczęła tańczyć taki turecki taniec /wyobrażam sobie, ze raczej stary/, którego do tej pory nie podjęłabym się wykonać. Polega on na "kręceniu" biustem z rękami uniesionymi w górę, wywijaniu ósemek biodrami, jednocześnie stopami robiąc kroczki, które nieodparcie mi przypominają te z góralskich tańców. 


piątek, 7 czerwca 2013

środa, 29 maja 2013

Stambuł - Meczet Sulejmana


 Meczet Sulejmana w Stambule. Sułtan ten należy do rodzaju władców jak król Kazimierz Wielki, który zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną. Meczet kazał wybudować znanemu architektowi Sinanowi. Obok meczetu widać nagrobki - podejrzewam, że ludzi raczej zamożnych w tamtych czasach. Jest również mauzoleum sułtana Sulejmana i osobne mauzoleum jego żony - Hurrem Sultana.

Meczet Ayse Kadin


 Jakiś czas temu pojechałam w miejscowe góry /niezbyt wysokie/, żeby zobaczyć ten meczet, bo jest interesujący a na dodatek z XIV w. Meczet przy meczecie Sulejmana wygląda jak karzełek przy wielkoludzie. Zbudowany z kamienia. Ostatnio odnowiony. Niestety nie udało się wejść do środka. Nie dlatego, że nie można. Po prostu osoba mająca do niego klucze gdzieś poszła. Jak to na wsi...

Kurs malowania naczyń



 Zapisałam się na kurs malowania talerzy, waz i wazonów, rozlicznych naczyń i ozdóbek. Nie wiem z czego są te naczynia - z gliny? W każdym razie dają się łatwo malować naturalnymi farbami i po wypaleniu prezentują się świetnie. Ale ile przy tym pracy!!!!!!
Najpierw wzór ołówkiem rysuje się na kalce, później przekalkowywany jest na naczynie. Następnie jego kontury są pociągnięte czarną farbą. Po tym naczynie się czyści - specjalna ostra gąbką i gumką /też specjalną/. No i nareszcie można malować.

wtorek, 28 maja 2013

Dni morza 2




 Drugiego dnia wypływały w morze jachty, kutry, łódki. Wszystkie miały za zadanie złowić jak najwięcej ryb w określonym czasie.  Najpierw odbyło się spotkanie i z publicznością i z uczestnikami, na którym informowano o zasadach, które miały wszystkich obowiązywać. Potem załogi i liczni pomagierzy ruszyli do swoich łódek. Po czym wszyscy wypłynęli do wyjścia z portu.
 

poniedziałek, 27 maja 2013

Dni morza


Dni morza w mojej miejscowości są obchodzone przez trzy dni. W tym roku trochę przeszkodziła pogoda. Nie dlatego, że padał deszcz, było pochmurno czy zimno. Po prostu wiał  taki wiatr od morza, że jakakolwiek impreza na świeżym powietrzu stała się niemożliwa. Wszystko zaczęło się następnego dnia... Kiedy morze było spokojne.

czwartek, 11 kwietnia 2013

Karczochy po turecku


                                                 Karczochy po turecku
Zawsze karczochy kojarzyły mi się z kuchnią francuską. A tu raptem i w tureckiej są. Właśnie teraz zaczyna się na nie sezon /kwiecień/. Z karczochami jest dużo zawracania głowy tym co jadalne, a tym co nie. Więc niezbyt się nimi interesowałam. Ale zostałam poczęstowana karczochem duszonym - bardzo smacznym.

4 karczochy
4 dymki
duży pęczek koperku
oliwa z oliwek

Karczoch krojony jest mniej więcej na pół, żeby te listki twarde wyrzucić. Póżniej tą połówkę kroimy jeszcze raz na pół, aby otrzymać 2 takie same porcje. Dymki i koperek siekamy, wszystko wrzucamy do garnka, wlewamy ciut oliwy i wody tyle, żeby tylko przykryć warzywa. Wolno gotujemy jakieś 15 minut i gotowe. Oczywiście sól też dodajemy....

poniedziałek, 25 marca 2013

Adacayi - herbata z szałwi, kalafior, borek i migdały




Bardzo popularna jest tutaj herbata z szałwi. Ta szałwia na zdjęciu zebrana była w górach, gdzie rośnie dziko. Zeby zrobić z tego napar po prostu odrywa się łodyżkę z liściami, dodaje kawałek cytryny i wlewa wrzątek. Nigdy nie wpadłam na pomysł dodawania cytryny, a to naprawdę podnosi smak.

sobota, 16 marca 2013

Dzień kobiet





Zostałam zaproszona na wieczór związany z 8 marca - dniem kobiet. W Turcji to święto jest obchodzone i tutejszy urząd gminy czy miasteczka urządził balangę dla pań. Jak łatwo się domyślić uczestniczyły w niej tylko kobiety. Jedyni mężczyźni tam obecni to byli kelnerzy, muzyk z syntezatorem i chłopakiem do pomocy, właściciel hotelu oraz mali chłopcy, dzieci biorących w tym udział kobiet. Dla dzieci też były atrakcje, żeby się nie nudziły.

środa, 13 marca 2013

Bursa



Bursa jest zabudowana w różny sposób - obok starych kamieniczek tureckich spotyka sie też wieżowce. To mi nieco zburzyło moje wyobrażenie o tym mieście jako, że jest ono położone w górach i wyobrażałam sobie, że będzie w stylu Zakopanego z większą ilością mieszkańców.

poniedziałek, 11 marca 2013

Bursa


Dlaczego pojechałam do Bursy?
Niewiele o niej wiedziałam, ale po przeczytaniu "The Ottoman Centuries" /'Wieki osmańskie"/ Lorda Kinrossa, z której dowiedziałam się jak zginął Władysław Warneńczyk, postanowiłam, że zobaczę to miasto.

niedziela, 3 marca 2013

Makarna i bulgur i twarożek

Pilaw - potrawa robiona z ryżu. Tak przynajmniej myślałam. Ale tu się okazuje, że jeszcze jest BULGUR PILAV i makarna.
Przepisy są dość zbliżone.

sobota, 2 marca 2013

Brokuły, buraki, seler, por, czerwona kapusta i esek helvasi

                                 
 U mnie raczej nie znajdziecie potraw przygotowywanych w lokalach lub restauracjach. Proponuję kuchnię domową w najczystszej formie. Mieszkam na prowincji. Tu do restauracji się rzadko chodzi. Ale to co jest przygotowywane w domach jest smaczne i jak najbardziej do zrobienia w polskich warunkach.
   Na przykład takie brokuły. Dla mnie zawsze stanowiły wyzwanie w kuchni. A tu się okazuje, ze jest przepis dziecinnie łatwy.
    

czwartek, 21 lutego 2013

Oliwka



                                                 Oliwki, oliwa, mydło oliwkowe...  

Stambuł - Hezarfen Ahmet Celebi


 Na zdjęciu widać wieżę Galata /most oczywiście też/. O wieży Galata wiedziałam tylko, że była zbudowana przez Genueńczyków. Zainteresowałam się nią naprawde, kiedy dowiedziałam sie, że w XVII wieku leciał z niej Hezarfen Ahmet Celebi /1609-1640/  przez Bosfor do placu Dogancilar w Uskudarze, czyli w azjatyckiej części Stambułu. Nazwisko mówi wiele. Otóż "hezarfen" znaczy "tysiąc nauk". No i ten nasz robił eksperymenty ze skrzydłami wzorowanymi na skrzydłach ptaków /orłów/ i obserwował siłę wiatru, zanim zdecydował się na lot. Przeleciał około 6 kilometrów. Jego wyczyn był obserwowany przez ówczesnego sułtana Murada IV. Murad najpierw podszedł do tego z entuzjazmem i obdarował "lotnika" trzosem złotych monet. Później pod wpływem doradców doszedł do wniosku, że taki człowiek jest niebezpieczny, że jest zdolny zrobić wszystko, co chce. W efekcie zesłał go na banicję do Algerii, gdzie Celebi zmarł.
   Historia ta została zapisana i  ma wielu zwolenników w Turcji. Jedno z trzech lotnisk w Stambule jest imienia Hezarfena.


poniedziałek, 11 lutego 2013

Kuru fasulye, męski kurczak, rosół

 Uważam, że w kuchni powinna panować rozmaitość - a więc nie tylko fasolka po bretońsku, ale i inne sposoby jej przygotowania. Od czasu do czasu pozwole sobie zamieścić jakiś przepis. I tym razem jest to właśnie kuru fasulye, czyli po prostu sucha fasola....

środa, 6 lutego 2013



Wyjazd z Warszawy
   Do Turcji miałam jechać z Ciapkiem, moim psem. Mial wówczas 14 i pół roku. Długo zastanawiałam się jak go zabrać. Śniły mi się jakieś połączenia kolejowe lub morskie. Bezpośrednie oczywiscie. I takie, że pies jest mile widziany. W końcu stanęło na samolocie, bo nie miałam na nic czasu. W ciągu dwóch tygodni musiałam opuścić swoje mieszkanie, w którym przeżyłam trzydzieści lat, załatwić transport rzeczy i dokumenty psa, który miał nie tylko dostać paszport UE, ale i specjalne zaświadczenie od lekarza powiatowego wymagane przez władze tureckie.
   Wlaściwie pakowanie pamiętam jak przez mgłę, jako że robiłam je dzień i noc. Przez to nawet myślałam, że w żaden sposób nie znajdę czasu na spotkanie w pracy. Ale poszłam i nie żaluje. Było bardzo miło. Kartka z życzeniami, którą dostałam stoi teraz u mnie na półce, a piękny obrus pasuje kolorystycznie do całego wystroju wnętrza.
   Następnego dnia rano jechałam na lotnisko - z bagazem, psem i duzym pojemnikiem dla zwierząt do samolotu. Po załatwieniu wszystkiego był moment, którego zawsze się boję tzn. te parę chwil kiedy jeszcze sie stoi z rodziną. Wszyscy wiedzą, że długo nie będziemy się widzieli i rozmowa się nie klei. W końcu się pożegnaliśmy, przeszłam wszystkie kontrole i zaczęło się  oczekiwanie na samolot.
    Raptem usłyszałam swoje nazwisko....Poszłam do stewardessy i dowiedziałam się, że niestety ten samolot, który leci ma uszkodzone ogrzewanie w luku bagazowym i nie może zabrać psa. Musiałam zmienić datę wylotu i z bardzo miłą panią z obsługi lotniska iść po Ciapka. Potem usiadłam na wózku do przewożenia bagażu i zaczęłam dzwonić do rodziny.......którą godzinę temu pożegnałam. Oczywiście nikt natychmiast nie mógł przyjechać, ale ustaliliśmy godzinę. No i było rodzinne powitanie.
   A następnego dnia była powtórka z rozrywki....Ale wylecieliśmy. Tylko z opóźnieniiem. I w Istanbule też byliśmy z opóźnieniem. Poźniej dowiedziałam się, że nie mam się co śpieszyć na samolot do Izmiru, poniewaz on też odleci z opóźnieniem....Zaczęłam się denerwować o psa, o którym nikt i nic nie mógł mi powiedziec. Na terminalu krajowym dowiedziałam się, że w Izmirze było oberwanie chmury czy coś podobnego i musimy czekać. W końcu zamiast o 20:00 wylecieliśmy o 00:30... Lotnisko w Izmirze było zupełnie puste. Zaczęłam rozglądać się za Ciapkiem. Na szczęście po kilku chwilach pojawila się klatka, a w niej pies - cały i zdrów.
   No i teraz był przed nami niemal cały Izmir do przejechania!!! Najpierw idąc wolnym krokiem poszliśmy do metra i tu dowiedziałam się, że psy w metrze nie mogą jeździć... Powrót na lotnisko i szukanie taksówki. Taksówkarz okazał się wielbicielem psów!! Najpierw pojechaliśmy na plac, który w Izmirze jest pętlą autbusów miejskich i podmiejskich. Żywego ducha nie było. I trudno się dziwić - o czwartej rano. Zrezygnowana zupełnie poprosiłam taksówkarza, aby zawiózł nas na miejsce - czyli do małego miasteczka nadmorskiego.
   O piątej byliśmy na miejscu. Taksówkarz był zaniepokojony tym, że ma mnie zostawić samą, praktycznie biorąc w nocy, z bagażami, przed domem pośrednika nieruchomości, który miał klucze do mojego domu. Po tym jak odjechał nareszcie usiadłam na walizce i odetchnęłam z ulgą - byliśmy na miejscu.
   Pierwszy pojawił się właściciel sklepu z narzędziami, farbami, kafelkami, itp. Na szczęcie mówił po angielsku. Chciał obudzić pośrednika, ale pomyślałam sobie, że może lepiej będzie nie stwarzać swoją obecnością specjalnych trudności i powiedziałam, że poczekamy. Zresztą nie trwało to długo. I wtedy ni stąd ni z owąd pojawił się pick up, na który wgramoliłam się razem z Ciapkiem, nie zwracając uwagi na pośrednika proponującego mi swój samochód.
   I krótki przejazd i jesteśmy w domu...Jeszcze tylko szybkie wyjaśnienia - gdzie korki, licznik wody, itp. i zostaliśmy sami. Spojrzałam się na ogródek - mały prostokąt od frontu - a w nim kaczki, baranek, gęsi, itp. w plastikowej folii lekko wgłębionej, bo to miał być niby staw....Później jak zobaczyłam inne ogródki, doszłam do wniosku, że właściciele mojego należeli do tej samej grupy co właściciele ogródków z krasnalami w Polsce.
   Weszłam do domu i już oczami duszy widziałam jak on się zmieni. Po pierwsze farba...Koniec z tym brudnym niebieskim. Po drugie - wyrzucić dwa regały. Na ich miejsce jakieś półki na ksiażki z Ikei. Dwa stoliczki, które lata świetności miały już za sobą należalo pomalować. To wszystko niestety musiało poczekać. Bo najpierw musiałam załatwić stały pobyt w Turcji, a jeszcze przedtem dopilnować, żeby moje bagaże wyruszyły wreszcie z Polski.