Dni morza w mojej miejscowości są obchodzone przez trzy dni. W tym roku trochę przeszkodziła pogoda. Nie dlatego, że padał deszcz, było pochmurno czy zimno. Po prostu wiał taki wiatr od morza, że jakakolwiek impreza na świeżym powietrzu stała się niemożliwa. Wszystko zaczęło się następnego dnia... Kiedy morze było spokojne.
Wieczorem byłam na koncercie muzyki ludowej. Nie był to zespół taneczny ani wokalny. Była solistka z zespołem instrumentalnym, którego członkowie grali i na instrumentach wszędzie używanych i na starych tureckich. W pewnej chwili ku mojemu kompletnemu zaskoczeniu solistka poprosiła do tańca burmistrza miasteczka. Oczywiście nie odmówił. Tańczyli wolno i dostojnie i tak jak w Turcji się tańczy stare tańce /może się mylę/ - osobno. Zauważyłam, że piosenki są podśpiewywane przez publiczność. Jeżeli były rytmiczne - to nawet klaskała w rytm. Zeszło się i zjechało na ten koncert bardzo dużo ludzi - nawet nie przypuszczałam, że tyle będzie. Oczywiście robiłam zdjęcia. Ale póżniej zrobiło się ciemno i niestety mój aparat przegrał z mrokami nocy. Mimo flesza....
Takie imprezy są też okazją do pohandlowania. Sprzedawano rzeczy, które z reguły są wtedy sprzedawane - od damskich kapeluszy po biżuterię.
W restauracjach przygotowywali się kucharze....
A o następnym dniu już jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz