Takimi własnie uliczkami tam dojeżdża się samochodem. Znajomi, którzy z tej części Izmiru pochodzą, mówią mi, że dużo się tu zmieniło. Po pierwsze tylu samochodów dawniej nie było. Akurat na moje nieszczęście liczba samochodów na tych zdjęciach jest minimalna....
Po drugie mieli wspomnienia takie jak ja z Warszawy - że dawniej w tym miejscu stał trzepak będący atrakcją całego podwórka, a obok wydeptana trawa, na której grano w piłkę.
Wjechaliśmy na górę, z której jest widok na całe miasto.
I tu zaczynaja sie wszystkie "resztki". Na teren wchodzi sie bramą tzw. "Aksamitnego Zamku", co właściwie oznacza "Kadifekale". Mury albo dotrwały do naszych czasów albo nie.
Jak wejdzie się na teren Kadifekale to odnosi sie wrażenie, że jest sie w parku, w którym tu i ówdzie są resztki murów.
Na stadionie męczeńską śmierć poniósł Sw. Polikarp, biskup Smyrny. Zginął w czasach Marka Aureliiusza /121 - 180/.
Juz "otworzone" są cysterny - na środku małej polanki.
Jak zwykle na terenie sprzedawane są pamiątki. Tylko teraz dywaniki robione były na miejscu....
Po wyjściu przez "aksmitną" bramę zobaczyłam mała kawiarenkę, do której weszłam. Kawa była wspaniała, a na ścianie napisana cała historia Kadifekale - oczywiście ta dotycząca snu Aleksandra Wielkiego.
Podobno w czasie polowania Aleksander odpoczywał pod platanem niedaleko sanktuarium. Został odwiedzony przez boginię, która proponowała mu budowę miasta w miejscu, w którym leżał. W końcu zrobił to następca Aleksandra - Lizymach, król Tracji i Azji Mniejszej. W każdym razie resztki przetrwały czasy rzymskie, bizantyjskie i otomańskie. Niech o trwałości tych budowli zaświaczy fakt, że cysterny były jeszcze "odnawiane" w czasach otomańskich, bo jeszcze ludziom służyły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz