poniedziałek, 22 września 2014

Byłam w Kuli...



















A oto cos w stylu urzędu miejskiego w Kuli... To niewielkie miasto w prowincji Manisa / tam była ta górnicza katastrofa w tym roku/. W jego sąsiedztwie jest Yanikoyre - które teraz /od 2013/ należy do Geoparków UNESCO. Bywa nazywane Kuladocją,  poniewaz przypomina Kapadocję. Niestety nie było czasu, żeby je zobaczyć...

Ze względu na rodzaj zabudowy podzieliłabym miasto na trzy części - budynki stare wymagające renowacji, budynki stare po renowacji i nowa zabudowa.


























Proszę zwrócić uwagę nna wąziusieńkie uliczki.























Poza tym domy odnowione.



















No i zupełnie nowa zabudowa.



A jednak koń....

















Oczywiście jak wszędzie i tu jest bazar.


















Poza tym na czymś co nazwałabym rynkiem odbywało się wesele - wszyscy byli zaproszeni...


























Wszyscy mogli sobie popatrzeć na to co i jak się gotuje. Na dodatek jedna z kobiet miala na sobie szarawary, wiec oczywiście  zaraz jej zrobiłam zdjęcie. Stwierdzam z absolutnym obiektywizmem, że ugotowali wspaniałe rzeczy i osiągnęli prawdziwe mistrzostwo. Nawet taka potrawa zbożowo-mięsna, która wydawała mi się niezbyt dobrą,  w ich wykonaniu smakowała mi jak ambrozja.


I do tego chleb pszenny na zakwasie!!!!!!!!!!!!!!!  Specjalność miasta.


Jeszcze napiszę o muzeum etnograficznym w Kuli. A poniżej jeszcze parę zdjęć.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz